Vega czyli szybko, zimno, samoobsługowo

I znów bar wegetariański, i znów samoobsługa, i znów podgrzewacze. Po trzech wizytach w bezmięsnych przybytkach dochodzę do zaskakujących wniosków – wegetarianom należy współczuć, bo nikt o nich w tym mieście nie dba.

Wszyscy kochamy ministrę Muchę!

Jakie to szczęście, że między ratowaniem hokejowej drugiej ligi, a wyganianiem Rosjan z hotelu ministra Joanna Mucha znalazła wolną chwilę, aby zająć się naszymi podniebieniami.

Czerwone curry

W ostatnim wpisie niepochlebnie wyraziłem się o daniach z Glonojada. Tamtejsze curry (w zamyśle chyba indyjskie) wiele wspólnego z curry nie miało. Ot, warzywna papka z przyprawami. Ponieważ nie przepadam za nieuzasadnioną krytyką podrzucę teraz swój przepis na curry. Tajskie.

Kartka z Torunia

Krakusy to dosyć nieznośni ludzie. W ogromnej większości są przekonni (najprawdopodobniej słusznie), o wyższości własnego miasta nad innymi zakątkami galaktyki.

Na Zabłociu, w papuamu

Miało być wegetariańsko i będzie wegetariańsko. Aby jednak nie rzucać się od razu na głęboką wodę zwiedzanie bezmięsnych lokali postanowiłem rozpocząć od miejsca, w którym już kiedyś byłem. Przypadkiem raczej tam nie traficie, bo lokalizacja bardzo oryginalna. Jak cała knajpka zresztą.