Śniadanie w Indiach: Chana Bhatura, Upma, Paratha

Ostatnio było o śniadaniach to kontynuujemy wątek. W Indiach poranne posiłki filozofią mocno przypominają ich anglosaskie odpowiedniki. Lekko nie jest. Dania są raczej kaloryczne, raczej ciężkostrawne i – jak zawsze w tym rejonie świata – konkretnie doprawione. Chili  ciężko uniknąć nawet przy śniadaniu.

Co jada się w Delhi i przyległościach? Przede wszystkim klasyczne SamosyParathę w różnych wydaniach. Paratha to taki mączny placek, oczywiście smażony, z różnymi nadzieniami. Najczęściej spotykaliśmy wersję Aloo, czyli z ziemniakami. Są też wariacje bez nadzienia, z najróżniejszymi warzywami, a nawet z owocami. Do Parathy podawano jogurt i wszechobecne pikle warzywne. Ciekawszym daniem jest Upma, czyli kaszka z semoliny z warzywami i toną przypraw. Oba dania zobaczycie na głównym zdjęciu tego wpisu, a wykonał je pewien znudzony kucharz w kantynie niedaleko Ellory.

Najlepszym i najoryginalniejszym daniem śniadaniowym jakie jadłem w Indiach (i w ogóle w życiu) była Channa Bhatura w barze Sita Ram Diwan Chand w Delhi. To miejsce, które specjalizuje się tylko w tym jednym daniu. Nie wiem dlaczego Channa przez dwa „n”, bo zwykle widziałem uboższą wersję tego słowa, które oznacza po prosty ciecierzycę. Channa Bhatura to bardzo intensywne curry z ciecierzycy (Chana Masala) i chlebek Bhatura, smażony w głębokim tłuszczu i przypominający nieco węgierskiego Langosza.

Channa Bhatura w Sita Ram Diwan Chand można było zamówić w dwóch wersjach… dużej i małej. Danie to samo, w opcji rozszerzonej dostajecie dwie łyżki ciecierzycy i dwa chlebki. O ósmej rano nie byliśmy z A. tacy ambitni. Wygląd lokalu – jak dla mnie – bajkowy: brak miejsc siedzących, wysokie długie stoły i szybka rotacja klientów. Na każdym stole znajdowały się świeże dwie rzeczy najbardziej potrzebne: szalotki i chili. To na wypadek, jakby komuś brakowało aromatów i ostrości. Samo curry wyglądało nieco podejrzanie, bo brunatno-zielony kolor spotykaliśmy wcześniej tylko w przypadku standardowych dań ze szpinakiem (Palak Paneer, o którym pisałem tutaj). Było to jednak danie fantastyczne. Ostre, bardzo ciężkie i sycące.

channa Sita Ram Diwan Chand

Po wizycie w Sita Ram Diwan Chand nie dziwiłem się, że lokal z roku na rok się powiększa, mimo, że oferuje tylko jedną potrawę. Wiedziałem też, że będę chciał powtórzyć powyższy zestaw w domu. Nawet się udało, choć zielonego koloru nie udało się odtworzyć. Jeśli macie pomysł – dajcie znać!

Chana Bhatura

Chana Masala:

250 ml sosu pomidorowego (możecie podgrzać i zmiksować pomidory pelati, a następnie przetrzeć je przez sito, żeby pozbyć się pozostałych pestek)

20 dag świeżej ciecierzycy (z puszki ponoć też może być, ale nie próbowałem)

2 starte szalotki

3 starte ząbki czosnku

Starty korzeń imbiru (jakieś 4-5 cm)

Papryczka chili (tu zależy od was, ja miałem własną Red Cayenne, która rozkłada najtwardszych zawodników, więc użyłem jednej)

2 łyżki mieszanki Garam Masala

Łyżeczka ziaren fenkułu

Łyżeczka kurkumy

Czarny kardamon

Laska cynamonu

Olej roślinny

Bhatura:

Pół szklanki mąki

4 małe ugotowane ziemniaki

Olej roślinny

Sól

Proszek do pieczenia

Jogurt naturalny

Zaczynamy dzień wcześniej, bo ciecierzycę trzeba namoczyć. Zróbcie to według instrukcji na opakowaniu (3 razy więcej wody niż ciecierzycy) i ugotujcie. Sos zaczynamy tradycyjnie, od podsmażenia tych przypraw, które mamy w całości: fenkułu i kardamonu (wystarczy jeden). Kiedy zaczynamy wyczuwać wyraźny zapach przypraw dorzucamy czosnek, szalotkę imbir i chili. Podsmażamy bez koloru. Następnie stosujemy opisywany już trik: do ćwierć szklanki wody dodajemy wszystkie przyprawy w proszku (Garam Masalę i Kurkumę) i wlewamy na patelnię. Czekamy aż woda odparuje i dodajemy sos pomidorowy razem z cynamonem. Na tym etapie można użyć soli i pieprzu. Chwilę dusimy, sprawdzamy czy jest ok i wrzucamy odsączoną ciecierzycę. W tych proporcjach powinniśmy otrzymać dosyć gęste curry. Jeśli jest zbyt rzadkie możecie próbować nieco odparować.

Teraz Bhatura. Do blendera wrzucamy mąkę, proszek do pieczenia i sól. Mieszamy i dodajemy ziemniaki. Znów mieszamy do momentu, aż otrzymamy coś, co wygląda jak okruszki z chleba. Wtedy wlewamy łyżkę oleju i łyżkę jogurty. Znów miksujemy, aż wyjdzie lepka kula ciasta (jeśli wyjść nie chce – dodajemy jogurtu). Wyrzucamy na blat, chwilę wyrabiamy i dzielimy na 4 części. Każdą część trzeba cieniutko rozwałkować i wrzucić na głęboki olej. Placki smażą się poniżej minuty z każdej strony.

Chana Bhatura

Ja zrobiłem wersję „deluxe” z ryżem i posiekanymi szalotkami.