Plotki o Nolio zweryfikowane

Kiedyś modna była Zakładka, potem modny był Ed Red, a dziś modne jest Nolio. Był taki moment, w którym ta włoska restauracja, niczym Borys Szyc, chciała wyskoczyć z mojej lodówki. Nie mogłem pozostać obojętny na tak wielką ingerencję w mir domowy i wraz z A. udaliśmy się na kolację drugiego dnia Świąt Bożego Narodzenia.

Sygnały docierały do mnie z wielu różnych stron. Przede wszystkim reklamowano pizzę neapolitańską, która ponoć wyjątkowa i jedyna w Krakowie. Mówiono też o dopracowanym wystroju, miłej obsłudze i oryginalnych produktach, których próżno szukać w pozostałych krakowskich lokalach. Wśród głośnych ochów i achów pojawiały się również nieśmiałe głosy niezadowolenia, opowiadające o wodzie na pizzy, nierównej jakości dań i niezbyt rozgarniętych kelnerkach. Jak to zwykle bywa, prawda leży gdzieś pośrodku. Gdzie? O tym niżej.

Na początku były obawy, że postąpiliśmy nieroztropnie nie rezerwując wcześniej miejsca. W końcu lokal modny, popularny, w którym warto bywać. Z pewną ulgą dostrzegliśmy jednak szereg wolnych stolików już w górnych salach, a Nolio dysponuje jeszcze dosyć obszernymi piwnicami. Od razu w oczy rzuca się wystrój lokalu, który nieprzyzwoicie wręcz dopracowano. Jest czarno i jest biało. W sumie to jest raczej nordycko niż włosko. A. kręciła nosem, bo woli te rozwrzeszczane włoskiej trattorie, gdzie gospodyni ścierką pogania kelnera, a goście mlaskając wciągają ustami nitki makaronu. Nic z tych rzeczy. W Nolio jest elegancko, choć nie przesadnie. Wino domowe podawane jest w kapslowanych butelkach, na stole brakuje materiałowych serwetek, a zgrabne menu w niczym nie przypomina przepastnych kart dań z pięciogwiazdkowych hoteli. Mnie odpowiada, choć mam problem z jednoznacznym zaklasyfikowaniem lokalu. Na romantyczną kolację? Pewnie tak. Na spotkanie biznesowe? Może. Na co dzień? Raczej nie.

Zajęliśmy miejsce w bocznej sali przy wolnostojącym stoliku. Natychmiast otrzymaliśmy wspomniane menu wraz z weekendową wkładką, gdzie proponowano świeże mule na dwa sposoby. A. oczy od razu się zaświeciły, bo małże pożera na kilogramy i pewnie nigdy jej się to nie znudzi. Po krótkiej konsultacji z wyjątkowo uprzejmą kelnerką (plotki o nierozgarniętej obsłudze wrzucam między bajki) ustaliliśmy, że można te mule traktować jak przystawkę więc zamówiliśmy wersję w sosie pomidorowym z oliwkami. Poza tym przyszliśmy na pizzę, a wybór padł na Porcinellę z wędzoną mozzarellą di bufala Campana D.O.P., borowikami, ziemniakami, rozmarynem i pieprzem dla mnie oraz Grigliatę z mozzarellą di bufala Campana D.O.P., grillowanymi warzywami i oliwą dla A. Poza tym zamówiłem jeszcze własną przystawkę – Parmigianę z bakłażana, mozzarelli di bufala Campana D.O.P., pomidorów San Marzano D.O.P., Parmigiano-Reggiano D.O.P., rukoli i oliwy. Z premedytacją pozostawiam oznaczenia geograficzne i specyfikę produktów, bo w Nolio atakują was tym na każdym kroku. W moim odczuciu dobrze takie rzeczy wiedzieć, ale czasem przesadne wspominanie o jakości stosowanych półproduktów bywa podejrzane i może odwracać uwagę od samego sposobu przyrządzenia poszczególnych dań. Poza tym jest również męczące.

Zamówiliśmy jeszcze półlitrową karafkę białego wina i dużą butelkę wody mineralnej Nolio, które pojawiły się na stolę dosłownie kilkadziesiąt sekund później. Po raz kolejny słowa uznania należą się kelnerce, która obsługiwała nas z uśmiechem i bez zbędnej zwłoki. W trakcie oczekiwania na pierwsze dania sala powoli się zapełniała dzięki czemu przekonaliśmy się, że Nolio faktycznie jest modne i popularne – to nie plotka.

nolio

Porcja muli okazała się zdecydowanie większa, niż sobie to wyobrażaliśmy. Poza samymi małżami i słuszną ilością sosu w misce znaleźliśmy również dwa chrupiące tosty, dzięki czemu danie z powodzeniem można było uznać za główne. Parmigiana była wyraźnie mniejsza, jak to przystawka. Obu daniom ciężko cokolwiek zarzucić, bo były świetne i aż dziw bierze, że za tak znakomicie przyrządzone mule w Nolio życzą sobie zaledwie 17 złotych. Mają więc potencjał, aby dołączyć do kilku kultowych już pozycji w Stołecznym Królewskim.

nolio-mule

W doskonałych nastrojach czekaliśmy na pizze, które już w menu wyglądały niezwykle intrygująco. Poza dwoma zamówionymi przez nas wersjami warto wspomnieć o innych ciekawych zestawieniach. W Nolio zjecie pizzę ze stekiem z tuńczyka, z włoską mortadellą i pistacjami czy też wegetariańską propozycję z puree z dyni. Tym razem pomijam geograficzne oznaczenia serów, warzyw i wędlin.

Pizze wylądowały na stole równocześnie i początku prezentowały się wyśmienicie. Ciasto neapolitańskie należy do moich ulubionych i również w domowych warunkach staram się wykonywać pizzę właśnie na takim cieście. Pizze w Nolio miały ładny, nieregularny kształt, cienki środek i wyraźne, puszyste brzegi. Zapewne taka pizza byłaby marzeniem każdego fotografa żywności, bo wygladała po prostu idealnie. Na tym jednak pozytywy powoli się kończą. Obie pizze były przesadnie mokre. Długo zastanawialiśmy się od czego ta woda i doszliśmy do wniosku, że pewnie z tej wyjątkowej mozzarelli. A. narzekała jeszcze, że grillowane warzywa są rozmiękłe, a wręcz surowe. Wyjątkowo jest wrażliwa na kiepskie efekty grillowania stąd pochłaniała swoją pizzę coraz bardziej naburmuszona. Moja wersja z ziemniakami i grzybami nie była złym pomysłem, ale zdecydowanie poskąpiono rozmarynu, a po kilku minutach środek nadawał się wyłącznie do jedzenia łyżką, ponieważ ilość wody skutecznie rozmoczyła resztki cienkiego ciasta. Brzegi pizzy z każdą minutą robiły się coraz bardziej gumowate i również nie przekonywały nas, że to wybitna i jedna z najlepszych pizz w mieście. Nie zrozumcie mnie źle – wiem, że pizza neapolitańska ma szerokie, wydatne brzegi, cienki środek i jest w środku nieco rozmiękła. Co innego jednak odrobina wilgoci, a co innego jej nadmiar, o czym niegdyś przekonali się kibice na Stadionie Narodowym.

nolio-pizza

nolio-pizza-porcinella

Zgodnie uznaliśmy, że nie była to propozycja wyłącznie zła, bo zjedliśmy obie pizze do końca (no, pozostawiając kilka brzegów). Broniły się z pewnością jakością sera, który można było zjeść z samym choćby chlebem i oliwą (dostępna jest taka przystawka). Z drugiej strony, w porównaniu do przystawek pizze to przynajmniej poziom niżej i na nie z pewnością do Nolio byśmy nie wrócili. Rachunek wyniósł rozsądne 127 złotych z napojami i winem. To przystępna cena, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że niewiele brakło, a wyszlibyśmy z Nolio porządnie przejedzeni.

Nolio, Krakowska 27

PLUSY:

  • Przystawki i mule
  • Rozsądne ceny
  • Ładny wystrój
  • Sympatyczna i sprawna obsługa

MINUSY:

  • Brakuje klimatu włoskiej restauracji
  • Pizze poniżej oczekiwań

Nolio Menu, Reviews, Photos, Location and Info - Zomato