Sobotnie śniadanie w Food & People Pastrami Deli

Sceptycznie podchodzę do restauracji, które swoje istnienie tłumaczą górnolotnymi opowieściami o misji i powołaniu. Zwykle tuszuje to brak pomysłu, oszczędności na obsłudze i kiepskie jedzenie w mikroskopijnych porcjach. Food & People przy Grzegórzeckiej nieśmiało uderza w te ideologiczne tony, czy oni również w nich toną, czy jednak utrzymują się na powierzchni?

Nie wiem co mnie podkusiło, żeby zakończyć poprzedni akapit w tak pseudo-poetycki sposób. Żeby więc nie zrobiło się nam zbyt humanistycznie napiszę wam, dlaczego wyjątkowo zazdroszczę osobom, które mają okazję pracować dla firmy salesmanago.

Primo: to jedna z tych firm w branży IT, która udowadnia, że Polak potrafi, nawet na trudnym rynku nowych technologii i marketing automation. Ci, którzy nie znają tego pojęcia niech się nie przejmują, ich życie będzie znacznie spokojniejsze, a obsesje mniejsze jeśli nadal nie będą go rozumieć. Secundo: zazdroszczę im bo pracują w fajnej branży. Jeśli wciąż jej nie znacie – uwierzcie mi na słowo i nie drążcie dalej, bo przestaniecie korzystać z internetu. I wreszcie tertio: bo mają stołówkę, gdzie mogą zjeść dobre śniadanie i o tym właśnie dzisiejszy wpis.

O Food & People usłyszałem jakiś czas temu. Tak się składa, że lokal kręci się wokół pastrami, które miałem okazję jeść już wcześniej i bardzo sobie to doświadczenie chwalę. Z tym pastrami to jest zresztą trochę jak z Litwą w epopei narodowej: ceni ten kto stracił. Jeżdżąc do A. za kanał La Manche miałem okazję korzystać z dobrodziejstw tamtejszych sklepów spożywczych, w których paczkowane pastrami było tak powszechne, jak krakowska sucha w sklepach z czarno-czerwonym owadem. Wtedy też tak do niego podchodziłem, aż w końcu A. wróciła, a pastrami zaczęło człowiekowi brakować.

W takich właśnie sytuacjach na pomoc przychodzą lokale podobne do Food & People. Sami piszą o sobie tak: O wyjątkowości tego miejsca świadczą oferowane przez nas kanapki z pastrami, które smakiem dorównują serwowanym na nowojorskim Manhattanie specjałom. Odważnie, a może buńczucznie? Żeby się o tym przekonać ruszyliśmy z A. na sobotnie śniadanie (i trzeba wam wiedzieć, że musiałem się bardzo napocić, żeby jednak wyperswadować wycieczkę do Forum…).

Lokal mieści się na parterze nowiutkiego biurowca przy Grzegórzeckiej, gdzie swoją siedzibę mają różne firmy, w tym ta, której kryptoreklamę niefortunnie wam już zaserwowałem. Od początku wrażenie robi przestrzeń i wystrój. W sobotnie przedpołudnie poczucie pustki było nieco przytłaczające, ponieważ poza nami zajęte były może dwa lub trzy stoliki. W ciągu dnia pewnie jest tu bardziej tłoczno, bo szczęściarze z góry mogą schodzić po kanapki i lunche.

food & people pastrami

Abstrahując od pokaźnej liczby metrów kwadratowych warto wspomnieć, że w tym Food & People jest dosyć ładnie i nowocześnie. Dominuje biel i czerń, menu wypisano kredą, na drewnianych blatach pałętają się jakieś roślinki, słowem: modnie i na czasie. Zamawiacie przy centralnie umieszczonym barze, którego największą część zajmuje lodówka z pastrami w plastrach i w kawałkach – można kupić na wagę.

W menu znajdziecie bardzo ciekawe pozycje dań głównych, lunchowych i śniadań. Ponieważ testowałem tylko te ostatnie, na nich się dziś skupię. O pozostałych pewnie jeszcze kiedyś będzie w skrótowym wpisie. Jest więc śniadaniowych pozycji aż dziesięć. Nie będę wszystkich wymieniał, możecie sobie sprawdzić tutaj.

Z pewną obawą zdecydowałem się na Tosta z pastrami, którego opisano jako tosta w jajku zapiekanego z pastrami i serem żółtym. Brzmi w sumie dobrze, choć niezbyt obficie, ale ryzyko podjąć należało. A. niezbyt dokładnie studiowała menu i tylko dlatego zamówiła Omleta (ze wszystkimi dodatkami). Jak się później okazało też chciała pastrami, ale nie zauważyła, że jest jeszcze w innych formach niż tostowych. Z tego powodu coraz poważniej zaczęło mi zagrażać widmo dzielenia się tostem. Do tego zamówiliśmy po kawie i soku (z kartonu – od kiedy mamy wyciskarkę wychodzi z człowieka skąpstwo).

food & people menu

Zanim przejdę do opisów jedno słowo a propos cen. Za powyższy zestaw przyszło nam zapłacić 42 zł. Cenę w tym przypadku wywindowało pastrami i trzeba się liczyć z tym, że dania z jego wykorzystaniem będą droższe niż reszta. Z drugiej strony Food & People to jedno z niewielu miejsc, gdzie zjecie sensowne śniadanie w rozsądnych cenach. Przykładem niech będzie omlet czy jajecznica, za które właściciele liczą sobie jedynie 6 zł. Da się? Da.

Kiedy wreszcie otrzymaliśmy nasze zamówienie wrażenia były mieszane. Wyglądało ładnie, choć uczciwie przyznać trzeba, że potężnie to te porcje nie wyglądały. Do omleta nie przysługiwało pieczywo, nie dodano również żadnego świeżego warzywa. A. trochę marudziła, że dobre, ale jakiś pomidor to by się może przydał, bo trochę suche.

food & people tosty

Moje tosty wyglądały uroczo (długo się zastanawiałem jak zastąpić to określenie, ale niestety inne nie pasują). Smakowały z kolei wybornie i może dobrze, że porcja była jaka była, bo pewnie wsunąłbym jeszcze ze trzy takie kosztem obiadu i kolacji. W zasadzie wszystko w tym daniu mi pasowało: kapitalne pastrami, idealnie ciągnący się ser, przypuszczalnie kaloryczny sos, marynowane warzywa i lekko chrupiące tosty. To śniadanie po którym serce się cieszy, a rozum ma kaca moralnego.

Idźcie, jedzcie i bądźcie niemili dla ludzi, którzy takie rzeczy mają na codzień. Niech im nie będzie za dobrze. Food & People się obroniło i z pewnością nie dołączy do grupy lokali, w których treść nie nadąża za formą, a ideologiczne głupoty i misyjność przesłania to, co najważniejsze.

Food & People Pastrami Deli, Grzegórzecka 21

PLUSY:

  • Nowoczesny wystrój
  • Dużo miejsca
  • Nieograniczony dostęp do świetnego pastrami
  • Ciekawe menu

MINUSY:

  • Porcje mogłyby być nieco większe