Chapeau bas panie Gessler

Przypadek sprawił, że już drugim tekstem (wcześniej rykoszetem, a teraz wprost) uderzyć muszę we własne miasto. Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że w swojej „krakowskości” staram się być nieprzejednany. Tak, święcie wierzę w to, że – jak udowadniają Mieczysław Czuma i Leszek Mazan – pępek świata nazywa się Kraków.

Z tym większą wściekłością przyjmuję więc fakt, że o naszej „krakowskości” przypominać muszą nam obcy. Nawet tak irytujący obcy jak Adam Gessler. Można się zżymać, że ten nobliwy restaurator ma wieczną skłonność do przesady, a historia jego kontaktów z izbą skarbową bywa niejasna. Można narzekać, na specyficzny, moralizatorski ton warszawiaka. Nie zmienia to jednak faktu, że chcąc nie chcąc, Gessler założył w Krakowie najważniejszy fast food, który krakowską dumę mocno ubódł. A pomysł zdaje się banalnie prosty: wziąć najpopularniejsze danie kojarzone z Krakowem, świeżą bułkę, dołożyć ogórka kiszonego, ustalić przystępną cenę i… voila!

Przez lata zapatrzenia w obcą tradycję kulinarną i pielęgnowania miłości do irracjonalnie olbrzymich i coraz bardziej bezsmakowych kebabów, Kraków stał się kulinarnie kosmopolityczny. Do tego stopnia, że na „krakowskość” krakowskiej gastronomii miejsca już nie starczyło. Chyba, że dla wtajemniczonych… albo bardzo zamożnych.

Maczanki Gessler - Piekarnia

Maczanki Gessler – Piekarnia

Stojąc w Maczankach Gesslera straciłem ochotę na maczankę krakowską mniej więcej w połowie konsumpcji. Nie dlatego, że była niedobra. W sumie jest poprawna, może trochę więcej sosu bym dołożył, bo bułka jednak nieco sucha, przynajmniej na końcu. Miałem jej dość, bo była tak krakowska, a żeby ją udostępnić szerszym masom, musiał się pod Wawelem zainstalować dopiero warszawski restaurator. I zwyczajnie krew mnie zalała, bo napominania nie lubię, a Maczanki Gesslera to bolesny prztyczek w nos dla nas, Krakusów. Czy rezultat będzie widoczny? Wątpię. Po sąsiedzku, pod kebabem kolejka nadal była znacznie dłuższa.

Tymczasem tradycyjna maczanka krakowska w bułce z ogórkiem kiszonym, maczanka wołowa zwana żydowską i maczanka wegetariańska z oscypkiem po 10 zl na Placu Dominikanskim. Chapeu bas.