„Posh” to jeden z tych terminów, który niepostrzeżenie zrobił ogromną karierę. Do Polski jeszcze nie dotarł, a co za tym idzie trudno go właściwie przetłumaczyć. Słownik grzmi, że „posh” to „wyszukany”, „wyjątkowy”, wytworny”, a przynajmniej do tych określeń mu najbliżej. O takim wyjątkowym (z różnych względów) dniu w Londynie będzie dzisiaj w kolejnej kartce z podróży.
londyn
Leniwe popołudnie na Borough Market (GALERIA)
Czasami lepiej oglądać niż czytać. Szczególnie tyczy się to takich miejsc jak londyński Borough Market. Większość zna go pewnie z filmów o Harrym Potterze, ale to miejsce naprawdę istnieje i można w nim spędzić chwile znakomite.
Rozczarowanie w Marco Pierre White Wheeler’s Oyster Bar & Grill Room
Przysłowie głosi: nie wszystko złoto co się świeci. Święta prawda. Po dwóch udanych wycieczkach do londyńskich restauracji sygnowanych przez wybitnych szefów kuchni, przyszedł czas na pierwsze rozczarowanie. I choć w lokalu, którego właścicielem jest jeden z najbardziej znanych kucharzy na świecie, nie wszystko było złe, to niektóre wypadki po prostu nie przystoją.
Wybitne popołudnie w St. John Bread and Wine
W Londynie dochodziła godzina 14:00. Wietrzny grudniowy dzień nie sprzyjał długim spacerom po brytyjskiej stolicy. Milord i Milady kierowali się w okolicę Old Spitafileds Market z dawno zaplanowaną wizytą w St. John Bread and Wine.
Kartka z podróży: Londyn
Są takie wyzwania, którym trudno sprostać. Są też takie, które intuicyjnie wydają wam się niemożliwe do realizacji, a przy bezpośrednim poznaniu okazuje się, że obawy były ze wszech miar uzasadnione. Przykłady można mnożyć: od zrozumienia różnic w programach wyborczych partii politycznych, przez prawidłowe wypełnienie zeznania rocznego, a na liczeniu głosów skończywszy. Ten wpis miał się…