Brawura ujarzmiona. Ancora

Ten wpis bardzo długo czekał, aby wreszcie ujrzeć światło dzienne. Są bowiem miejsca, wobec których warto (a nawet należy) zachować odrobinę pokory. W Krakowie będzie to z pewnością Wawel, Kościół Mariacki, pewnie Rynek Główny, a może nawet Plac Centralny. Kulinarnie? Aqua e Vino, Copernicus, Pod Baranem… no i Ancora. Ancora, która wzbudza emocje szczególnie u…

Zupa dyniowa z habanero

Dynie mają bardzo zły PR. Ładne w sumie są. Smaczne też są. W sezonie bywają niedrogie, a czasem wręcz komicznie tanie. Mimo tego, są raczej niepopularne, szczególnie tam, gdzie bardziej tradycyjna kuchnia. A przecież połówka pomarańczowego potwora z mojej lodówki ważyła 2 kg, a kosztowała 3,75 zł. Za całość, nie za kilogram.

Chapeau bas panie Gessler

Przypadek sprawił, że już drugim tekstem (wcześniej rykoszetem, a teraz wprost) uderzyć muszę we własne miasto. Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że w swojej „krakowskości” staram się być nieprzejednany. Tak, święcie wierzę w to, że – jak udowadniają Mieczysław Czuma i Leszek Mazan – pępek świata nazywa się Kraków.

Charlotte. I mam wszystko

Delikatnie rzecz ujmując, nie jesteśmy w Krakowie entuzjastyczni wobec nowości, a szczególnie jeśli nowości owe pochodzą ze stolicy.  Pewna podejrzliwość wobec Warszawy bywa zrozumiała, ale czasem ma bardzo niedobre konsekwencje.

Piri Piri. Zakupy grupowe po portugalsku

Zakupy grupowe to coś w rodzaju jajka z niespodzianką. Dziecięciem jeszcze będąc, człowiek liczył, że za marne grosze będzie miał super zabawkę. Ostatecznie kończyło się na dziewięcioelementowych puzzlach, a porcelanowe figurki i tak trzeba było kupić na giełdzie.