No i trafia się kolejna okazja do podsumowań. Opierając się ogólno-internetowym trendom postanowiłem ponownie zrezygnować z wpisów spod znaku „w 2015 roku było tak i tak”. Coś w ten deseń z pewnością w końcu się pojawi, ale tym razem na Nowy Rok przygotowałem dla was bombę. Będzie tym razem o niezbyt popularnym, niszowym lokalu Forum Przestrzenie.
Kiedy w ubiegłym roku odwiedziliśmy z A. Norwegię w przewodniku po Oslo pojawił się fragment, w którym zachęcano do odwiedzania dzielnicy Grünerløkka po to, żeby (tu cytat) „wypić kawę i pooglądać hipsterów”. Jeśli miałbym wskazać podobne miejsce w Krakowie, to pewnie na szczycie listy znalazłyby się tereny byłego hotelu Forum.
Skrajne emocje budzi to miejsce. Są tacy, którzy stawiają je w jednym rzędzie z Wawelem i Kościołem Mariackim, uznając za nieodłączny element krakowskiego krajobrazu. Są pewnie i tacy, którzy jego początki datują mniej więcej na czasy rozbicia dzielnicowego. Są też i tacy, którzy z całego serca kibicują planom wyburzenia leciwej budowli, a w jej miejscu ponownie widzieliby nawet stadion krakowskiej Garbarni. W tym szaleństwie jest metoda. Jak głosi naczelna zasada wszystkich celebrytów – nie ważne jak mówią, ważne żeby mówili. Forum znają wszyscy i ze świecą szukać w Krakowie hulaki, który choć raz nie przestąpił progów tego przybytku.
Oczywiście przestrzeń po dawnym hotelu najbardziej znana jest z baru, który ulokowano na parterze i wokół którego wyrosły kolejne – mniejsze lub większe – interesy. Myli się jednak ten, kto uważa ten bar jedynie za miejsce weekendowego upodlenia. W Forum możecie bowiem bardzo dobrze zjeść, a wcześniej się ubrać (bo obok funkcjonuje przyzwoity sklep odzieżowy) i uczesać (bo niedawno otwarto tam męskiego fryzjera, określanego powszechnie jako barber).
Opiszę wam dwie z powyższych przyjemności. Jedzenie w Forum zasługuje na wyróżnienie i ze dwa osobne akapity. Dysponują menu stałym i sezonowym. Oba wypisane są na tablicy tuż nad barem, a znajdziecie je także na niektórych stolikach i w internecie. Podzielono je ze względu na pory, w których możecie dane pozycje zamówić. Zestawy śniadaniowe zjecie od 10:00 do 16:00. Na lunch zapraszają pomiędzy 13:00 a 18:00, a na pizzę od 14:00 aż do 2:00. Od 10:00 do 21:00 w Forum zjecie także kanapki (czasem pojawia się nawet legendarny i doskonały Reuben z pastrami) oraz sałatki.
Pozycje w tym menu nie są oczywiste i za to należy się kuchni olbrzymi plus. Na potwierdzenie tej tezy wymienię kilka przykładów z różnych grup. Śniadanie wegańskie to wegański smalec, pasta z karmelizowanej cebuli, pasta z pieczonej skorzonery, warzywa i pieczywo. Wśród kanapek wyróżnia się wspomniany Reuben, choć warto też spróbować Tosta klubowego z pastą z kurczaka. O pizzy kiedyś już wspominałem, ale była to propozycja sezonowa. W stałym menu warto dać szansę pozycji Bianca Verde z sosem pomidorowym, mozarellą, parmezanem, ricottą, gorgonzolą, szpinakiem i orzechami włoskimi. W menu lunchowym sporo się zmienia, a w zimie możecie trafić na Zupę chrzanową z wołowiną i Forszmak po meksykańsku z marynowanym jalapeno, chipsem z tacosa i salsą z pieczonych buraków. Taki zestaw zamówił niżej podpisany i był z tego powodu niezwykle zadowolony.
Zupa chrzanowa z wołowiną to odwrócenie standardowej koncepcji sztuki mięsa w sosie chrzanowym. Mnie ta odwrotność niezwykle pasowała, bo również klasyczną wersję lubię i doceniam. Forszmak był z kolei bardzo efektownym, sycącym gulaszem z wieloma dodatkami, które pozwoliły uniknąć posądzenia o nudę. Szczególnie dodatek salsy z buraków wyszedł temu daniu na dobre. Najlepszym punktem programu był jednak rachunek. Dwie obfite porcje, stanowiące tego dnia mój zestaw lunchowy, kosztowały 20 złotych. Oczywiście wśród pozycji lunchowych możecie dowolnie przebierać, tworząc własne zestawy, inny na każdy dzień tygodnia. Mam bardzo złą wiadomość dla krakowskich restauratorów i właścicieli barów lunchowych. Te dwie dychy za lunch w Forum to prawdopodobnie najlepszy stosunek jakości do ceny w Stołecznym Królewskim. Ciężko mi sobie przypomnieć przypadek, kiedy udało mi się zjeść tak smacznie i tak wiele, wydając przy tym tak niewiele. Wypada tylko pogratulować, a sceptykom polecić zaciśnięcie zębów i wycieczkę nad Wisłę w niedalekiej przyszłości. Przebolejecie nawet rozwrzeszczane urządzenia wzywające po zamówienie i wieczny tłok do baru.
Skoro już się obżarłem to wypadałoby pomyśleć o estetyce. Do budynku dawnego hotelu Forum przeniósł się niedawno bodaj pierwszy krakowski barber, Butter Cut. Z tymi barberami mam niewielkie doświadczenie, choć w ciągu ostatnich kilku tygodni sprawnie nadrabiam zaległości. Po pierwsze stałem się posiadaczem niezwykle efektownej brody, której najzwyczajniej w świecie nie chce mi się samodzielnie przycinać. Po drugie, podróżując do A. mam możliwość skorzystania z dobrodziejstw tamtejszych golibrodów. Odwiedziłem na przykład to miejsce i był to pierwszy przypadek, kiedy w oczekiwaniu na strzyżenie zaserwowano mi zimne piwo. Wtedy też zacząłem rozumieć skąd się wzięli ci angielscy dżentelmeni.
W Butter Cut tego typu luksusów jeszcze nie ma, ale za to możecie zarezerwować wizytę telefonicznie i przez internet, co zdecydowanie zmniejsza ryzyko upicia się w oczekiwaniu na swoją kolej. Panowie dwoją się i troją, aby klient wyszedł zadowolony, a zarówno styl bycia jak i wystrój wnętrza w niczym nie ustępują londyńskim przybytkom. Oczywiście ceny są zupełnie inne niż te, które znamy z męskich salonów fryzjerskich gdzieś na osiedlu. Za hedonistyczne przyjemności trzeba jednak czasem trochę zapłacić. W nadchodzącym Nowym Roku życzę wam wszystkim jak najwięcej takich hedonistycznych przyjemności jak wyżej opisane. Idźcie, jedzcie i strzyżcie się. Ten wpis nie jest sponsorowany.
PLUSY:
- Stosunek jakość – cena
- Wielkość porcji
- Oryginalne pozycje w menu
- Dania dostosowane do pory dnia
MINUSY:
- Możecie napotkać ogromne kolejki i brak miejsc
- Jeśli jesteście uczuleni na hipsterów NIE IDŹCIE
