Wybaczcie dramatyczny tytuł ale sprawa jest poważna. O lody idzie i o fakt, że ktoś wreszcie postanowił sprowadzić do kraju te jedyne, najlepsze. I choć wielkim fanatykiem lodów nie jestem postanowiłem podzielić się z wami tą wiekopomną informacją. Przy okazji opisać co też w tych Ben & Jerry’s wyjątkowego i jak się na ich tle prezentuje nasza rodzima konkurencja, czyli Good Lood.
Ci, którzy śledzą moje niezbyt profesjonalne poczynania na Instagramie wiedzą, że od pewnego czasu trąbię o pojawieniu się w kraju nad Wisłą lodów Ben & Jerry’s. Dla niewtajemniczonych prędko wyjaśniam, że to amerykańska marka lodów typu premium, coś w rodzaju znanych powszechnie Haagen-Dazsów. Skracając wypowiedź do jednego zdania: najlepsze lody jakie znam.
Romans z lodami zza oceanu to stosunkowo świeży temat. Po raz pierwszy spróbowałem ich przy okazji wycieczki Londynu, gdzie wówczas urzędowała A. Bardziej wytrwali czytelnicy z pewnością obliczą, że było to jakieś dwa i pół roku temu. I właśnie wtedy, pewnego chłodnego i mglistego wieczora, bylibyśmy z A. wpier***li pół litra lodów Ben & Jerry’s Peanut Butter Cup na raz. Od tej pory zeżarłem chyba wszystkie dostępne na rynku lody o smaku masła orzechowego i żadne, ABSOLUTNIE ŻADNE, nie zbliżyły się do TYCH lodów TAMTEGO wieczora.
Podstawowa zasada jest taka: musicie trochę odczekać, aż lody lekko się rozmrożą. W innym przypadku nie poczujecie różnicy konsystencji między lodem, a wkładką, obecną chyba we wszystkich kombinacjach amerykańskiego producenta. Później już tylko zabawa w wydłubywanie mniejszych i większych kawałeczków ciasteczek, ciast, czy cukierków. Cała operacja trwa jednak zdecydowanie za szybko i za szybko wyłania się paskudne dno kubeczka.
Ben & Jerry’s uruchomił wreszcie oficjalną dystrybucję w Polsce. Na razie dostępnych jest sześć smaków w opakowaniach 100ml i 500ml. Mamy więc do wyboru wspomniane Peanut Butter Cup, a oprócz tego: Cookie Dought (na zdjęciu), Caramel Chew Chew, Chocolate Fudge Brownie, Half Baked, Phish Food. Kosztują odpowiednio 8 zł i 24 zł, a znajdziecie je tutaj. Uprzedzając pytania: nie, ani nie jestem finansowany przez wytwórnię tych lodów, ani nie jestem operatorem mieszadła do tych lodów, ani nie hoduję krów, dostarczających mleko do tych lodów. Niosę za to kaganek oświaty, aby każdy wiedział i spróbował, bo ciężko o konkurencyjny produkt.
Pojawią się pewnie i tacy, którzy za głowę się złapią, że „jak to tyle pieniędzy za loda?!” Cóż, odpowiem przywołując drugą markę, wymienioną w nazbyt efekciarskim tytule. Good Lood pojawił się w Stołecznym Królewskim kilka miesięcy temu i z marszu narobił sporego zamieszania. Nareszcie trafiły się lody ciężkie (bo takie są najlepsze) w oryginalnych smakach, często wręcz kontrowersyjnych, jak połączenie Sorbetu z Mango z Czerwonym Pieprzem.
Trzeba być jednak ciężko chorym, żeby kwitnąć kilkanaście minut w kolejce wzdłuż Placu Wolnica, żeby zjeść loda. Kolejki pod Good Loodem to wszak stały element pejzażu naszego miasta. Ponieważ jednak kilka razy w ciągu ostatnich miesięcy gorzej się czułem, to miałem okazję skosztować naprawdę ciekawych zestawień, począwszy od niepodrabialnej Śmietanki ze Skały, przez Solony Karmel, Twarożek z Borówkami, Ciemną Czekoladę, a na Oreo skończywszy.
Trafiły się oczywiście i niezbyt udane – moim zdaniem – smaki, które już na tablicy wyglądały podejrzanie i tylko ułańska fantazja skłoniła mnie do ich spróbowania. Wspomnę w tym miejscu propozycję Matcha Latte, która – mimo całej sympatii do zielonej herbaty i śmietany – niespecjalnie przypadła mi do gustu. Eksperymenty są jednak wskazane i dobrze, że Good Lood wciąż eksperymentuje i wciąż otwiera nowe punkty, które poznacie po sznureczku klientów i różowych leżakach. De gustibus non est disputandum więc pewnie i zielone herbaciane znajdą swoich zwolenników.
No i teraz ceny. Kubeczek lub wafelek z dwoma porcjami kosztuje 7 zł. Możecie również zamówić lody na wynos i wtedy przyjdzie wam zapłacić 25 zł za 500ml. Wielkiej różnicy w cenie nie ma. Skoro są chętni żeby tyle płacić, a nawet zakładać w tym celu komitet kolejkowy, to i pakowane Ben & Jerry’s powinny się dobrze sprzedać. Które ja wybieram? Jestem sentymentalny i nie znoszę stać w kolejce – resztę dopiszcie sobie sami.
Good Lood, 11:00 – 22:00 Plac Wolnica 11, 11:00 – 22:00 Al. Róż, 11:00 – 02:00 Plac Nowy (Okrąglak), 11:00 – 22:00 Montwiłła-Mireckiego 8
PLUSY:
- Ciekawe eksperymenty
MINUSY:
- Kolejki
Ben & Jerry’s, dostępne w kilkudziesięciu punktach, do sprawdzenia tutaj