Zadziwiające jak jedno święto, które dodatkowo nie łączy się z permanentnym utrudnianiem ludziom życia i zamykaniem supermarketów, potrafi podzielić społeczeństwo. Z jednej strony mamy frakcje różowych, którzy walentynki przedkładają nad wszelkie inne możliwe okazje. To oni powodują, że witryny w galeriach handlowych przesycone są różem. To oni winni są ramówki TVP, w której nie można się opędzić od Hugh Granta. To oni 14 lutego uniemożliwiają wyjście do kina. To oni wreszcie powodują, że powstała druga, nie mniej irytująca grupa.
Wieczni krytykanci walentynek z roku na rok prowadzą coraz bardziej zaciętą rywalizację w narzekaniu na komercjalizację społeczeństwa. W lutym możecie więc poczytać dogłębne analizy społeczne, które udowadniają: że jesteśmy bardziej amerykańscy od Amerykanów, że nie kultywujemy rodzimych tradycji, że uciekamy się do najbardziej prostackich rozrywek, przez co społeczeństwo głupieje i to głupieje coraz bardziej. Zastanawiam się wtedy – czy im się do cholery jasnej nudzi? Czy ktoś im każe malować serduszka, kupować kwiaty albo raz do roku biegać do sex shopu w stroju, jakiego nie powstydziliby się partyzanci z „Czasu Honoru”?
Kiedyś narzekanie na walentynki było domeną nielicznych i odważnych. Teraz jest „trendy”, przez co samo święto zyskuje prawdopodobnie coraz więcej zwolenników. Z przekory.
Jak wyglądały moje walentynki? Były błyskawiczne, proste, czarne i z miękkim środkiem. A przepis znajdziecie niżej.
Małże po marynarsku
1 kg małży pasteryzowanych (np. z Makro), czosnek, szalotki, papryczka chili, listki laurowe, gałązki tymianku, białe wytrawne wino, natka pietruszki, śmietana kremówka, masło.
W dużym garnku na maśle podsmażacie posiekaną szalotkę, chili i czosnek. Jak już się szalotka zeszkli dodajecie listki laurowe, tymianek i wlewacie szklankę wina, którego przynajmniej połowę trzeba odparować. Daje jest już łatwo (tak jakby do tej pory było trudno…). Wrzucacie małże ze wszystkimi płynami z worka i przykrywacie na 2-3 minuty. Są już wstępnie ugotowane więc muszą się tylko zagrzać. Na koniec dolewacie 4-5 łyżek śmietanki i wsypujecie posiekaną natkę. Następne 2 minuty pod przykryciem i cieszycie się śródziemnomorskim walentynkowym smakiem. Jeśli jesteście hedonistami możecie otworzyć butelkę szampana.