Że student równa się biedak wiemy nie od dziś. To równanie funkcjonuje w społeczeństwie od czasów najdawniejszych (przynajmniej od momentu, kiedy Dostojewski wydał swoją wiekopomną powieść) po dzień dzisiejszy. Ma tyle wspólnego z prawdą, co inne podobne: że wąż oślizgły, że blondynka głupia, a wszyscy Azjaci to Chińczycy.
Wczoraj zobaczyłem pierwszy odcinek drugiej edycji Top Chefa. Nie na żywo, a za pośrednictwem iplaTV. Rozwiązanie znacznie lepsze, ponieważ unikamy wyjątkowo irytujących bloków reklamowych Polsatu. Druga seria od pierwszej różni się tym, że nie widać już płynu do mycia naczyń, miast tego są bakalie i smalec. Tyle razy pokazano operację otwierania pudełeczka smalczyku, że mam to już z pewnością doskonale opanowane. Przynajmniej teoretycznie.
Była też konkurencja, w której pojawiła się studencka lodówka. Jak studencka, to musi być pusta. Studenci to w końcu biedacy, którzy nie jedzą, nie piją i zapożyczają się u lichwiarek. Krakowskie kluby i ulice w piątkowe wieczory są natomiast pełne urzędników, policmajstrów i wszelkiej magnaterii. Pamiętam, że irytowało mnie to podejście już na studiach (z wyjątkiem tłumaczeń „na biednego studenta” przed drogówką) i irytuje do teraz. Studia dawno się zdezawuowały, a stopień zaangażowania studentów jest odwrotnie proporcjonalnych do ich ilości. Dlatego studentem może być każdy, niezależnie od stanu posiadania, wykonywanej pracy itd.
Jeść studenci też mogą przyzwoicie i wcale nie za darmo. Żeby jednak wpisać się w trend „studenta biedaka” podam wam przepis na świetną, prostą i tanią zupę. To jeden z tych przypadków, kiedy dodatek do jakiegoś dania przewyższa ceną głównego bohatera.
Krem z selera z grzanką
3 główki selera
3 małe ziemniaki
1 gruszka
1 cebula
2 ząbki czosnku
1,5 litra bulionu
Natka pietruszki
30 ml mleka
Łyżka masła
Oliwa
Liść laurowy + ziele angielskie
Warzywa kroimy w niezbyt drobną kostkę. Na dno garnka wlewamy dosyć sporo oliwy, dodajemy łyżkę masła i wrzucamy wszystkie warzywa wraz z posiekanym czosnkiem i pokrojoną gruszką. Zawartość solimy i podsmażamy 5 minut, cały czas mieszając, bo się przypali. Potem dodajemy liść i ziele, przykrywamy garnek, zmniejszamy ogień i dusimy jeszcze jakieś 5 – 10 min.
Następnie do garnka wlewamy bulion i doprowadzamy do wrzenia. Kiedy zupa zacznie się gotować zmniejszamy ogień, przykrywamy i gotujemy na małym ogniu do momentu, w którym warzywa będą miękkie. Następnie wydobywamy z kuchennych czeluści blender i dokładnie wszystko miksujemy (wyjmijcie ziele i liścia). Powinien wyjść lekki, niezbyt gęsty krem. Teraz trzeba spróbować i z pewnością dodać całą masę świeżo mielonego pieprzu i ewentualnie soli. Na koniec wlewamy mleko i jeszcze raz całość zagotowujemy.
Przed podaniem wsypujemy natkę pietruszki i polewamy oliwą z oliwek. Idealnym pomysłem na dodatek do zupy jest tost z pikantnym serem pleśniowym. Biorąc pod uwagę, że składniki na zupę kosztuję ok. 5 zł, ten tost jest elementem rozpusty.