Dynie mają bardzo zły PR. Ładne w sumie są. Smaczne też są. W sezonie bywają niedrogie, a czasem wręcz komicznie tanie. Mimo tego, są raczej niepopularne, szczególnie tam, gdzie bardziej tradycyjna kuchnia. A przecież połówka pomarańczowego potwora z mojej lodówki ważyła 2 kg, a kosztowała 3,75 zł. Za całość, nie za kilogram.
Co można z taką ilością dyni począć? Najpierw było risotto dyniowe z pieczonym kurczakiem i szpinakiem. Dziś zupa, o której zresztą traktuje ten tekst. Zostało dyni jeszcze jakieś pół kilo i może doproszę się tego ciasta. Trzeba wam bowiem wiedzieć, że piec raczej nie umiem, a przede wszystkim wyjątkowo nie lubię. To nienormalne, że robisz coś w dokładnie ten sam sposób i w poniedziałek wyrośnie, a w piątek już nie. Bo drożdże inne, mąka nie ta, piekarnik o jeden stopień za zimny i tak dalej. Mniejsza z tym, miało być o zupie.
A więc zupa. Po powrocie z Indii (o których chyba zbyt mało tutaj, takie mam wrażenie) wprowadziliśmy do jadłospisu więcej soczewicy. Hindusi jedzą ją w kółko i ponoć właśnie dzięki temu są w całkiem niezłej formie. Zielona soczewica w torebce jest dosyć wdzięcznym dodatkiem zagęszczającym zupy. Wrzucasz garść bezpośrednio do zupy i gotujesz jakieś piętnaście minut. Cała filozofia. Poza soczewicą habanero, które obrodziło (dosyć szumne słowo, bo z sześciu krzaków wyszło koło dziesięciu papryczek) na tarasie. Z tą papryką trzeba uważać albo mieć spory zapas tłustego mleka w domu. To nie dla dzieci.
Zupa dyniowa z habanero
800g dyni, cebula, 1/4 posiekanej papryczki habanero bez nasion, garść zielonej soczewicy, pomidor, litr bulionu, szafran, jogurt naturalny, natka pietruszki, grzanki.
Dynię kroicie w kostkę 2×2 centymetry, solicie, smarujecie oliwą, instalujecie na blasze wyposażonej w papier do pieczenia i wsadzacie do piekarnika na jakąś godzinę. Pilnujcie, żeby się nie zrumieniła. W garnku trzeba rozgrzać oliwę z łyżką masła i dorzucić posiekaną cebulę. Jak już się rzeczona cebula zeszkli to wrzucacie całe habanero. Kiedy czujecie już zapach papryczki dodajecie dynię, szczyptę szafranu (opcjonalnie) i zalewacie bulionem. Tego bulionu może być więcej – trzeba sprawdzać na oko. Po doprowadzeniu do wrzenia zmiksujcie blenderem. Teraz trzeba już tylko wsypać soczewicę, przykryć i gotować na małym ogniu jakieś 15 minut. Można dolać wody i trzeba doprawić do smaku, bo soczewica wyciągnie sporo soli. Na koniec wrzućcie posiekanego drobno pomidora (bez skórki i pestek!). Do zupy jogurt naturalny, natka pietruszki i grzanki.