Osiedle Robotnicze to jeden z tych estetycznie kontrowersyjnych rejonów Krakowa. Kilka budynkow pamięta jeszcze czasy przedwojenne, zanim to władza ludowa wzięła się za projekt autorskich przeróbek, których efekty straszą do dziś.
Dobór naturalny z Lokal Burgers & More
Kiedy przeszło 150 lat temu Karol Darwin prezentował światu wyniki swoich badań nie przypuszczał pewnie, że ich odzwierciedleniem będzie krakowska scena kulinarna początku XXI wieku. Tak się jednak złożyło, że na tej scenie rzeczywiście przetrwają tylko nieliczni.
Dwóch recenzentów i jeden Szalom Falafel
Rzecz stała się niesłychana! Dwóch znamienitych recenzentów kulinarnych posprzeczało się o to, czy też Kraków do życia i pracy się nadaje, czy może jednak się nie nadaje. Lekkiej pikanterii całej tej komicznej sytuacji dodaje fakt, że obaj reprezentują to samo wydawnictwo i obaj usiłują pisać po polsku lepiej, niż faktycznie potrafią. A co na to Kraków?…
Jak zjeść Sycylię? Część 2
Druga i ostatnia część kulinarnych wrażeń z byłego Królestwa Obojga Sycylii. Tym razem już nie tak ekstremalnie jak w Palermo, choć owoców morza i sosu pomidorowego wciąż jak na lekarstwo. Wielbiciele popularnych włoskich smaków znów nie znajdą tu swoich faworytów, ale mimo wszystko: Buon Appetito!
Pino, czyli kosmopolityczny następca Roostera
Były kiedyś takie czasy, gdy za ekskluzywną uchodziła restauracja Rooster. Mieściła się na rogu Szczepańskiej i Jagiellońskiej, a męską klientelę przyciągała przede wszystkim quasi-amerykańskim menu i efektownie rozebranymi kelnerkami. Niedługo po otwarciu Roostera w mieście zaczęły krążyć legendy o tamtejszej rozpuście i degrengoladzie, która przebijała nawet wydarzenia ze stołecznej restauracji Sowa i Przyjaciele. Lokalu spod…
Jak jeść Sycylię? Część 1: Palermo
I znów trzeba się tłumaczyć. Tak, na ostatnie kilka tygodni blog uległ hibernacji. Tak, jestem leniem. Tak, nie miałem weny. Tak, byłem na wakacjach. Mam nadzieje, że tym razem trochę wam wynagrodzę tę posuchę. Przede wszystkim ukontentowani poczują się ci, którzy w najbliższym czasie wybierają się na Sycylię.
Laila, bo każdy może dobrze zjeść
Dziś będzie krótko acz treściwie. Kontynuując wątek kebabów, który rozpocząłem od wizyty w Sweet Chilli, postanowiłem nadrobić trochę zaległości. Powstało pod Wawelem sporo nowych przybytków, w których do tej pory mnie nie widziano, a to spory błąd, bo w gruncie rzeczy lubię to arabskie żarcie. Jeden z nich zdążył już okrzepnąć i na stałe wtopić…
Curry up: idziemy w dobrym kierunku
Jeśli jest jakiś rodzaj kuchni, w temacie którego wyjątkowo lubię się wymądrzać, to jest to kuchnia indyjska. Po pierwsze, podoba mi się połączenie prostoty wykonania i złożonego efektu końcowego. Po drugie, próbowałem jej w oryginale azjatyckim i tym importowanym, szeroko rozpowszechnionym na wielkiej wyspie, za kanałem. Po trzecie, bardzo łatwo hinduskie dania spieprzyć, co ułatwia…
Gyros, który bardzo chce być „slow”
Jak już kilkakrotnie wspominałem, ostatnio wszystko co jadalne musi być slow. Pojęcie slow foodu zrobiło się mniej więcej tak modne, jak mityczne JOWy, których ponoć wszyscy chcemy, a mało kto wie o co w nich chodzi. Mamy więc slow catering, mamy slow burgery, mamy slow lunche i mamy wreszcie slow kebaby. Dziś będzie o tych ostatnich,…
Trochę Argentyny z Cafe Del Viso
Do kuchni latynoamerykańskiej nie mamy pod Wawelem szczęścia. Reprezentują ją dwa typy lokali: meksykańskie jadłodajnie z piekielnie ostrą zupą chili i przyzwoitymi żeberkami oraz restauracje, serwujące kosmicznie drogie kawałki wołowiny argentyńskiej. Wspominam o cenie nie bez powodu. Oto w dość zaskakującej lokalizacji powstało miejsce, które dostarczy wam kawałka Argentyny za rozsądne, a wręcz nieprzyzwoicie małe pieniądze.