Dziś wpis będzie po chińsku. Nie oznacza to, że opanowałem kolejny (albo może pierwszy) język obcy. Nie oznacza to również, że będę pisał jedynie o metodologii budowy dróg w Stołecznym Królewskim (wtedy byłoby raczej wulgarnie). Będzie natomiast o wysypie dalekowschodnich „pierogarni”, które z miesiąca na miesiąc odmieniają chińskie oblicze naszego miasta.