Lata lecą, a arabskie żarcie jak lubiłem, tak lubię dalej. Nie nudzą mi się te jagnięciny, szaszłyki, marynowane warzywa, hummusy i pity. Jeszcze mniej nudzi mi się falafel, który plasuje się w ścisłej czołówce ulubionych dań moich i pani A.
falafel
Słońce na talerzu w Hamsie
Wstyd się przyznać ale pamiętam czasy, kiedy Kazimierz dopiero zaczynał być modny i popularny. W tamtych latach większość mieszkańców Krakowa umawiała się wieczorami „pod Adasiem”, co niektórzy rozumieli jako sklep niemieckiej firmy odzieżowej na rogu Brackiej i Rynku Głównego, a spotkanie na Kazimierzu bywało pewną fanaberią.
Głodny, zmęczony i inne wrażenia z Wege Festiwalu Foodtrucków
I znów zapomniałem, że nie lubię festiwali kulinarnych. Za każdym razem powtarzam sobie: „to już ostatni”, „nigdy więcej”, „dajże sobie chłopie spokój”. No i dziwnym trafem na tych obietnicach się kończy, bo po jakimś czasie znów ląduję w wygłodniałym tłumie, który skłonny jest wydawać za dużo pieniędzy na za mało jedzenia w zbyt ciasnym otoczeniu.
Dwóch recenzentów i jeden Szalom Falafel
Rzecz stała się niesłychana! Dwóch znamienitych recenzentów kulinarnych posprzeczało się o to, czy też Kraków do życia i pracy się nadaje, czy może jednak się nie nadaje. Lekkiej pikanterii całej tej komicznej sytuacji dodaje fakt, że obaj reprezentują to samo wydawnictwo i obaj usiłują pisać po polsku lepiej, niż faktycznie potrafią. A co na to Kraków?…
Laila, bo każdy może dobrze zjeść
Dziś będzie krótko acz treściwie. Kontynuując wątek kebabów, który rozpocząłem od wizyty w Sweet Chilli, postanowiłem nadrobić trochę zaległości. Powstało pod Wawelem sporo nowych przybytków, w których do tej pory mnie nie widziano, a to spory błąd, bo w gruncie rzeczy lubię to arabskie żarcie. Jeden z nich zdążył już okrzepnąć i na stałe wtopić…
Najedzeni Fest i prosty falafel
Najedzeni Fest to jedna z tych inicjatyw, którym każdy miłośnik dobrego jedzenia winien przyklasnąć. Idea prosta do bólu: zbierzmy przedstawicieli najciekawszych lokali i wytwórców w jednym miejscu, zagońmy tam wygłodniałą gawiedź i pokażmy jak powinno się jeść. Czasem bywa jednak tak, że nawet najwspanialsza idea marnieje w zderzeniu z szarą rzeczywistością.
Nova Krova… bez krowy
Należę do jednostek wszystkożernych. Owszem, jest kilka potraw, które staram się omijać szerokim łukiem, bądź traktować z pewną dozą nieufności. W gruncie rzeczy nie uprzedzam się jednak do żadnej kuchni i żadnego produktu, który można zjeść. Co za tym idzie, nie przeszkadzają mi dania bezmięsne. Do czasu.