Przez ostatnie kilka dni, a nawet tygodni, toczyłem nierówną walkę z komputerem. Choć nie należę do informatycznych debili, to tym razem stopień zagmatwania kodu niniejszej strony przerósł moje skromne możliwości. Sięgnąłem jednak po pomoc i oto jestem znowu. Jak się pewnie domyślacie, zaległości mam co nie miara, bo błędy w kodzie i funkcjonowaniu bloga tylko…
kasza
Na Zabłociu, w papuamu
Miało być wegetariańsko i będzie wegetariańsko. Aby jednak nie rzucać się od razu na głęboką wodę zwiedzanie bezmięsnych lokali postanowiłem rozpocząć od miejsca, w którym już kiedyś byłem. Przypadkiem raczej tam nie traficie, bo lokalizacja bardzo oryginalna. Jak cała knajpka zresztą.