Zapowiedziałem ten wpis jakiś czas temu. Nie minęły dwa miesiące i już jest! Druga część subiektywnych wrażeń śniadaniowych, w których z premedytacją staram się pomijać lokale złe, lub bardzo złe. Z ogromną radością wspominam jednak o tych dobrych i bardzo dobrych. Ostatnim razem był Kazimierz, a teraz pora na resztę świata.
wegetarianie
Polityka, histeria i grochówka. WieloPole 3
Nieszczęście się stało. Znów podzielono Polaków i – jakby tego było mało – tym razem podzielono ich kulinarnie. Jak wieść gminna niesie, obrażono wegetarian, którzy teraz organizują się w mediach społecznościowych, a na pomoc wzywani są nawet gotujący eksperci. Korzystając z tej fali i ja się do wegetarianizmu odniosę, dzieląc się wrażeniami po wizycie w nagradzanej restauracji WieloPole 3.
Na Zabłociu, w papuamu
Miało być wegetariańsko i będzie wegetariańsko. Aby jednak nie rzucać się od razu na głęboką wodę zwiedzanie bezmięsnych lokali postanowiłem rozpocząć od miejsca, w którym już kiedyś byłem. Przypadkiem raczej tam nie traficie, bo lokalizacja bardzo oryginalna. Jak cała knajpka zresztą.
Bez mięsa da się żyć?
Jest plan: nie jeść mięsa. Tylko czasem, ale jednak. Nie pamiętam już dnia, kiedy mój jadłospis nie zawierałby jakiegoś zwierza i w tym miejscu zaznaczam, że jestem ortodoksyjny: moim zdaniem ryba to też zwierzę. Ani quasi-wegetarianie, ani inni euroentuzjaści nie przekonają mnie, że tak nie jest. Aha, rybą nie jest z kolei ślimak, co ktoś…