Bene, bene Bistro Bene!

W Stołecznym Królewskim powiało wielkim światem. Nie przyjechał do nas co prawda Donald Trump (mamy własnych amerykańskich turystów), ale za to mamy coraz więcej lokali znanych i uznanych szefów kuchni. Wśród nich są gwiazdy Top Chefa, ale też gwiazdy rodzimego futbolu. O tym ostatnim, firmującym swoim nazwiskiem Bistro Bene słów kilka.

Krakus w podróży: Street food w Poznaniu

Nie samą egzotyką człowiek żyje. Czasem zdarza się, że obowiązki rzucą Krakusa hen daleko, za góry, za lasy, za Sanktuarium w Licheniu. Tam znajdzie Poznań, skupisko ludzkie znane z koziołków, słowików, kaczej krwi i zupełnie niezrozumiałego wyrażenia „tej”. Tam też testowałem dwa sztandarowe lokale z tak zwanym street foodem: Kraszkebab i Zuom.

Rzeź przy Rzeźniczej, czyli Burgertata stacjonarnie

Najwytrwalsi czytelnicy moich nieregularnych wypocin pamiętają zapewne euforię, z jaką opisywałem pierwszą styczność z Burgertatą. Było pięknie, było krwiście, było keczupowo-bananowo, było pod tym wozem po prostu idealnie. Od tego czasu wiele się zmieniło, burgerów jak mrówek, a Burgertata z czterech kółek wprowadził się w kolejne cztery ściany.

Burgerowa alternatywa w M22

Na rynku burgerów ścisk panuje niemiłosierny. Jeśli jednak zdarzy wam się ochota na zjedzenie porządnego kawałka mięsa w cywilizowanych, siedzących warunkach, to okaże się, że wybór wcale nie jest aż tak wielki. Dziś o jednym z tych niszowych, krytych miejsc – M22 Beef & Chips.

Kartka z podróży: POSH dzień w Londynie

„Posh” to jeden z tych terminów, który niepostrzeżenie zrobił ogromną karierę. Do Polski jeszcze nie dotarł, a co za tym idzie trudno go właściwie przetłumaczyć. Słownik grzmi, że „posh” to „wyszukany”, „wyjątkowy”, wytworny”, a przynajmniej do tych określeń mu najbliżej. O takim wyjątkowym (z różnych względów) dniu w Londynie będzie dzisiaj w kolejnej kartce z podróży.

Burger, który nigdy nie zamuczał. Krowarzywa

Tremę mam albo wewnętrzny niepokój jakiś przed publikacją niniejszego tekstu. Pisać będę o miejscu, które powszechnie znane jest jako Krowarzywa.  To legenda warszawska, całkiem niedawno sprowadzona do Stołecznego Królewskiego. Mam jednak dziwne wrażenie, że ów lokal nazwą winien raczej do krowy świętej nawiązywać.