Czasami lepiej oglądać niż czytać. Szczególnie tyczy się to takich miejsc jak londyński Borough Market. Większość zna go pewnie z filmów o Harrym Potterze, ale to miejsce naprawdę istnieje i można w nim spędzić chwile znakomite.
Jeśli odwiedzający pozostanie asertywny wszystko zakończy się zgodnie z planem i z umiarkowanym zadowoleniem. Jeśli nie będzie asertywny, to wyda mnóstwo pieniędzy, ledwie się stamtąd wytoczy i będzie dźwigał torby pełne najróżniejszych dobrodziejstw. Nie powiem do której grupy się zaliczam, natomiast wspomnę tylko, że zjadłem kapitalną kanapkę z konfitowaną kaczką od Le Marche Du Quartier i oryginalną kiełbaskę na patyku z Boston Sausage. Reszta na zdjęciach.