Krótko: Ostatnie śniadanie 2016 w Międzymiastowej

Długo wzbraniałem się przed pisaniem o tym siedlisku grzechu wszelkiego, zepsucia i rozpusty. Kompleks Tytano to bezapelacyjnie najważniejsze otwarcie 2016, a przed nami jeszcze bardzo wiele atrakcji (z tego co mi wiadomo). Tymczasem, dla wszystkich spragnionych przyzwoitych śniadań będzie o Międzymiastowej, która przebojem wdarła się w sam środek grzesznego przybytku.

A. już wcześniej w Międzymiastowej była i podsumowała (cytuję) „spoko ale tylko sałatkę zjadłam”. W wolnej translacji oznacza to: „trzeba iść jeszcze raz”. Zdecydowaliśmy się w końcu na późne śniadanie 31 grudnia 2016. Ponieważ miał to być ostatni poranny posiłek mijającego roku poprzeczka została zawieszona bardzo wysoko. Pomimo przygotowań do nadchodzącej nocy sylwestrowej, mieszkańcy Stołecznego Królewskiego tłumnie zawitali na Dolnych Młynów, więc o stolik nie było wcale tak prosto. Udało się jednak zająć jeden podwójny, wśród szeregu bliźniaczych mu miejscówek.

Karta śniadań jest wyjątkowo krótka ale i zróżnicowana. Myślę, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie, od omleta, przez owsiankę, tosty francuskie, a na gofrach i jajkach sadzonych skończywszy. Zdecydowaliśmy się na te dwa ostatnie zestawy. Pozycja pod tytułem Waffles składa się z gofra, łososia, szpinaku, jajka poche, rukoli, pesto i pomidorków cherry. Takie coś zamówiła A. Ja poszedłem w klasyczną propozycję Lumberjack Breakfast z jajkami sadzonymi na warzywnym ratatouille, grillowaną białą kiełbasą, pieczarką, domowymi piklami i sosem majonezowo-musztardowym. Do tego dwie kawy.

miedzymiastowa-waffles

miedzymiastowa-lumberjack

Kilka minut i już mogliśmy się cieszyć naszymi porcjami. Wyglądały bardzo ładnie, choć mogłyby być ciut większe. Ot, rozbisurmaniliśmy się przez wypełnione po brzegi talerze w Momencie, Forum czy Zenicie. Mój zestaw był natomiast wyjątkowo smaczny, a na szczególną uwagę zasługiwała pyszna kiełbaska i nadprogramowy kawałek bekonu, który pojawił się na talerzu, a w menu próżno go było szukać. Gofry A. również przyzwoite, choć tu drobny zgrzyt: jajko wyszło praktycznie na twardo. Mogliśmy więc zapomnieć o jednym z najpiękniejszych widoków na świecie – świeżego żółta rozpływającego się na łososiu i szpinaku. Szkoda, bo byłoby bardzo dobrze, a tak jest tylko dostatecznie.

Całość kosztowała 34 zł. Bardzo przyzwoicie, a głodny nie wyszedłem, bo pochłonąłem cały koszyk świeżego pieczywa z masełkiem.

Międzymiastowa, Dolnych Młynów 10/7a