Ryba i frytki w centrum Krakowa

Było tak: chciałem kupić kapelusz, a to w Stołecznym Królewskim wcale nie jest takie proste. Mamy sklepy typu „szwarc, mydło i powidło”, w których kupicie wszystko: od butów, przez spodnie, a na okularach słonecznych skończywszy. Kapelusze też mają i raz nawet się skusiłem. Kiedy rondo odpadło od główki byłem pewny, że zakup nie był specjalnie…

Długie minuty na Street Food Festival

Tak sobie myślę, że jeszcze jeden festiwal kulinarny i założę grupę, którą opisze hash: #niedlazlotowkulinarnych. W ubiegłym tygodniu byłem na Festiwalu Pierogów i Małopolskim Festiwalu Smaku. W ten weekend pod Galerią Kazimierz zmajstrowali coś, co nazwano Street Food Festival. Ponieważ uliczne jedzenie kochamy, to wsiedliśmy na rowery i ruszyliśmy z A. wzdłuż Wisły. Przeczucia miałem…

Mona Lisa a Festiwal Pierogów

Jeśli byliście kiedykolwiek w Luwrze to wiecie, że jest to obiekt ogromny. Muzeum wymaga od zwiedzającego cierpliwości, kondycji i siły fizycznej, szczególnie wtedy, kiedy chce on zobaczyć najcenniejsze eksponaty. Jest bowiem w Luwrze tak, że zwiedzanie porównać można do sztafety: do Mona Lisy i od Mona Lisy. Kiedy już uda się dobiec do dzieła najcenniejszego,…

Pocztówka: Co jeść na Korfu?

Pewnie pamiętacie zeszłoroczny wpis, który traktował o specjałach znalezionych na Krecie. Były wśród nich ślimaki, króliki, szaszłyki i gotowana zielenina. Tym razem będzie o innej greckiej wyspie, nieco mniejszej i zupełnie innej – malutkiej, zielonej, krętej, górzystej i takiej trochę włoskiej. Krótko mówiąc, o Korfu będzie w tym wpisie.

Frytki belgijskie po krakowsku

Ostatnio opisywałem wszelkie możliwe formy polskiego jedzenia ulicznego. Ponieważ tradycji jedzenia na ulicach w Polsce nie ma i nie było, to posiłkujemy się w tych tematach doświadczeniem innych. Są więc kebaby (które zjecie w La Marsie albo Sami Am Am), burgery (w mniej lub bardziej rozwiniętej formie dostępne w food truckach), hot dogi (te dworcowe…

88th Street, czyli kolejowy przerost formy nad treścią

Był kiedyś w Krakowie bar „Smok”. Stanowił jeden z niewielu punktów gastronomicznych w okolicach Dworca Głównego, tego sprzed serii remontów. Pamiętam ów bar jak przez mgłę, choć raz miałem nawet okazję coś w nim spożywać. Teraz po Smoku nie ma śladu, a rajcy miejscy zafundowali nam nowoczesne skupisko sieciówek i nie-sieciówek. Jedną z nich niedawno…

Rozczarowujące popołudnie w Smakach Gruzji

O wpływie hipsterów na rozwój rodzimej gastronomii kiedyś już pisałem. Generalnie jest znaczny i wiele owym hipsterom musimy zawdzięczać. Jak to zwykle bywa, tam gdzie są plusy bywają i minusy. Wśród nich na pierwszy plan wysuwa się inwazja burgerów na Polskę i przerost formy nad treścią w niektórych przybytkach. Do tych ostatnich – niestety –…

Przyjemnie, ideologicznie w 27 Porcji Slow Food

Uwielbiam idiotycznie zlokalizowane restauracje. Swego czasu moim cichym faworytem była macedońska kuchnia Emila, która mieściła się gdzieś w czeluściach Czyżyn. Z powodu braku gości Macedończyk musiał zwinąć interes, a nowa kulinarna ofensywa ruszyła na Ruczaj. O ile sieciowe pizzerie i obiady dnia nie dziwią, o tyle nieco wykwintna kuchnia, która bez ogródek określa się mianem…

Efektowna stypa w Vanilla Sky

Groupony do restauracji mają w sobie coś z zaproszenia na stypę. Z jednej strony często są okazją, aby odwiedzić miejsce, w którym dawno lub w ogóle nie byliśmy. Z drugiej, korzystanie z tego typu form promocji to zwykle początek końca restauracji, a wy macie okazję przypatrywać się z bliska powolnej agonii.

Poznańska pyra i Krakowski Kumpir

Nadeszła pora na ziemniaka. Ziemniak to takie warzywo, które zwykle wzbudza skrajne emocje. Jedni nie wyobrażają sobie bez niego życia, inni przeklinają i uważają za relikt przeszłości, jedzenie plebsu, zapychacz żołądka. Ci drudzy są na szczęście w zdecydowanej mniejszości.